Jak pokazał raport przygotowany przez studentów Politechniki Warszawskiej, porównujący systemy ciepłownicze w różnych miastach europejskich, mamy kilka powodów do dumy.
Dla wielu warszawiaków ogrzewanie w mieszkaniu to standard. Jednak, aby dotrzeć do naszych mieszkań, ciepło musi zostać wytworzone w toku skomplikowanego procesu produkcji, a następnie pokonać kilometry rur tworzących sieć ciepłowniczą. Warszawski system jest jednym z najdłuższych w Europie – liczy ponad 1700 kilometrów rur – i zasila 190 km² obszaru miejskiego.
Efektywne zarządzanie taką siecią wymaga dobrej organizacji i współpracy producenta z dystrybutorem ciepła i jego odbiorcami. W niektórych miastach, np. w Kopenhadze, jest kilka firm zajmujących się tymi obszarami. Natomiast w Warszawie za produkcję ciepła odpowiada Vattenfall Heat Poland, zaś za dostarczanie go do naszych mieszkań Stołeczne Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej. Takie rozwiązanie pozwala na szybkie podejmowanie decyzji. - System dystrybucji ciepła przez jeden podmiot stosują t
akże takie miasta jak Praga, Monachium czy Wiedeń. Dzięki takiemu rozwiązaniu zarządca sieci ma stałą kontrolę nad jej stanem, a nowe inwestycje może zaplanować tak, by klienci byli w jak najmniejszym stopniu narażeni na brak zasilania w ciepło – wyjaśnia Adam Smyk, ekspert kampanii Warszawskie Ciepło.
Większość sieci ciepłowniczych w miastach europejskich, w tym warszawska, zasilanych jest gorącą wodą. Monachium do ogrzewania używa także pary wodnej, ale obecnie odchodzi od tej technologii. - System ten jest niekorzystny, występują w nim duże straty ciepła, a rury stosowane w sieci parowej są droższe, co przekłada się na wyższe koszty eksploatacji – dodaje Adam Smyk, ekspert kampanii Warszawskie Ciepło.
Warto zwrócić uwagę również na to, że warszawski system jest wysokosprawny pod względem zużycia energii. Ciepło dla stolicy wytwarzane jest głównie przez dwie elektrociepłownie: Siekierki i Żerań. W najchłodniejsze zimowe dni uruchamiane są dodatkowo dwie ciepłownie: Kawęczyn oraz Wola. Z kolei, w niektórych miastach europejskich systemy zasilane są przez trzy (np. Praga) lub cztery (np. Monachium, Sztokholm, Kopenhaga, Wiedeń) elektrociepłownie, wspierane także ciepłowniami i spalarniami odpadów komunalnych.
Co więcej, fakt, że głównym źródłem ciepła sieciowego w stolicy są elektrociepłownie, stanowi dla miasta ogromną zaletę. - Ciepło i prąd są wytwarzane w kogeneracji, czyli w jednym procesie technologicznym. Pozwala to na zmniejszenie emisji spalin i zaoszczędzenie paliwa o ok. 30% w stosunku do produkcji w dwóch odrębnych zakładach (ciepłowni i elektrowni). Przekłada się to również na niską cenę ogrzewania – wyjaśnia Marta Gorczyca, ekspert kampanii Warszawskie Ciepło. W Kopenhadze ok. 80% ciepła jest wytwarzane w elektrociepłowniach; podobnie jest w Sztokholmie czy Pradze. Warszawa ma ten udział jeszcze większy – dochodzący do 90%.
Ponadto, w obu warszawskich elektrociepłowniach część produkowanej energii cieplnej i elektrycznej jest pozyskiwana ze spalania biomasy. W najbliższych latach planowany jest znaczny wzrost udziału energii ze źródeł odnawialnych. Takie tendencje możemy również zauważyć w Europie, np. Monachium i Kopenhaga wdrażają nowoczesne i powodujące znacznie mniejsze zanieczyszczenie środowiska technologie wykorzystujące gaz, oleje opałowe lub biomasę.